Beniaminek wraca na tarczy. Różnica za duża

Do Lędzin po sprawienie niespodzianki udali się wczoraj zawodnicy z Pisarzowic. Miejscowy MKS okazał się jednak zbyt silny.
Do wczorajszego spotkania obie drużyny przystępowały w zgoła odmiennych nastrojach. MKS Lędziny w środę sensacyjnie zremisował z outsiderem rozgrywek - drużyną Przełomu Kaniów. Pionier w poprzednią niedzielę wygrał natomiast 6:1... właśnie z Przełomem. Podopieczni Sebastiana Klimka w Lędzinach jednak absolutnie faworytem nie byli. Gospodarze po 14. kolejkach byli bowiem liderem rozgrywek ZINA Klasy Okręgowej Grupy 5 Podgrupy B.
MKS Lędziny już w 4. minucie mogły otworzyć wynik meczu, lecz Mateusz Śliwa z rzutu karnego trafił w poprzeczkę. Niewykorzystana sytuacja wpłynęła na zespół mobilizująco, czego efektem były liczne eskapady pod "świątynię" Pioniera. Na owoce długo nie czekaliśmy.
W 15. minucie gospodarze objęli prowadzenie za sprawą Sebastiana Rzepy, który Piotra Surwiłło pokonał "na raty". Ten sam zawodnik po chwili wynik podwyższył - po wrzucie z autu błąd popełnił golkiper z Pisarzowic, co sprytnie Rzepa wykorzystał. Wynik do szatni przypieczętował z kolei Filip Statkiewicz po dośrodkowaniu z rzutu rożnego.
Po zmianie stron obraz gry nie uległ większej modyfikacji. Miejscowi futboliści byli bowiem stroną przeważającą, strzelając jeszcze jednego gola - w 57. minucie hattricka skompletował Rzepa. Przyjezdni szukali swojej szansy na honorowe trafienie, lecz w kilku sytuacjach brakowało im szczęścia. M.in. po uderzeniu z rzutu wolnego, gdy futbolówka ostemplowała słupek.
źródło: sportowebeskidy.pl